Książkowa mania

"Damsko-męski przewodnik po Wrocławiu" - Jagienka Świetlik - Prus, Maciej Molczyk

Damsko-męski przewodnik po Wrocławiu - Jagienka Świetlik-Prus, Maciej Molczyk

Jagienka Świetlik -Prus i Maciej Molczyk są przewodnikami po moim ukochanym mieście Wrocławiu. Nie wiem, jak to się stało, że wpadli na pomysł napisania takiej specyficznej wersji przewodnika, ale mnie osobiście on przypadł bardzo, ale to bardzo, do gustu. 

 

      "Damsko-męski..." to nie jest zwykły przewodnik, jakich wiele na rynku. To jest zupełnie nowe podejście do "oprowadzania" czytelnika po różnych ciekawych miejscach w mieście, w tym przypadku we Wrocławiu. Oprócz tego otrzymujemy różne ciekawostki i legendy związane z danym obszarem. Dzięki pani Jagience i panu Maciejowi na nowo odkrywamy najciekawsze rzeczy w mieście, ukazane z punktu widzenia kobiety i mężczyzny, a jak wiemy, te dwa punkty czasem są zupełnie różne i na inne aspekty zwracają uwagę.

 

         Co może powstać, kiedy dwoje pasjonatów weźmie się za stworzenie czegoś co ściśle wiąże się z ich miłością? Ano arcydzieło! I tak jest w przypadku "Damsko-męskiego...". Na coś takiego od zawsze czekałam. Z racji mojego zawodu i zainteresowań często sięgam po przewodniki. W większości z nich dostaję suche fakty na temat danego miejsca. W tym przypadku ta pozycja jest dla mnie prawie idealna.

 

     Przewodnik podzielony jest na kilka części. Każda z nich dotyczy innego zakątka Wrocławia. Dowiadujemy się wiele ciekawych rzeczy o miejscach, które myślę każdy wrocławianin dobrze zna jak Rynek, Ostrów Tumski, Wyspa Słodowa. Ale są także obszary nieznane, przynajmniej mnie, jak na przykład zapomniane Wzgórze Partyzantów czy Dzielnica Tolerancji. Co prawda tę drugą często odwiedzałam, ale nie miałam pojęcia, że tak się na nią mówi.

 

         Maciej Molczyk i Jagienka Świetlik - Prus opowiadają historię o Wrocławiu, jakiej jeszcze nie znamy. Ukazują nam zupełnie inne spojrzenie na miejsca, które większość z nas zna. Zabierają nas w niezwykłą wycieczkę po Wrocławiu. Czytając o tych niezwykłych zakątkach Wrocławia, stawały mi one jak żywe przed oczami. Aż zapragnęłam ponownie pojechać do stolicy Dolnego Śląska i ruszyć śladem pani Jagienki i pana Macieja.

 

     Jedyne do czego mogę się w tym przewodniku doczepić to brak jakiejkolwiek mapy. Szkoda, wtedy myślę, że byłaby to pozycja, po którą powinien sięgnąć każdy, kto wybiera się do Wrocławia. Oprócz ciekawych historii, legend związanych z miejscami, w przewodniku pojawiają się wywiady z niezwykłymi ludźmi, którzy są związani z Wrocławiem. To nie są żadni celebryci, ale osoby, które kochają to miasto. Oczywiście nie mogło zabraknąć przepięknych zdjęć. Muszę przyznać, że zrobiły na mnie wielkie wrażenie i na pewno idealnie oddają klimat tego miasta.

 

   "Damsko-męski przewodnik po Wrocławiu" to mimo wszystko obowiązkowa lektura dla wszystkich wrocławian i osób, które się wybierają do tego pięknego miasta. Dostaniecie niezwykłe historie, które pomogą wam poznać jedno z najpiękniejszych miast w Polsce. Polecam gorąco!

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/12/damsko-meski-przewodnik-po-wrocawiu.html

Seria "Diabelskie maszyny" -Cassandra Clare

 

   W przypadku "Diabelskich maszyn" - trylogii napisanej przez Cassandrę Clare, postanowiłam zrecenzować całość nie rozdrabniając się na poszczególne części. Dlaczego? Otóż wydaje mi się, że wszystkie części były sobie równe, nie było dużych różnic między nimi pod względem akcji, dlatego też postanowiłam je ocenić całościowo. No, przyznam się, że może też trochę z lenistwa ;-). Ale to nie będzie się często zdarzało na moim blogu, obiecuję.

 

       O Cassandrze Clare usłyszeliśmy po premierze pierwszej części Darów Anioła "Miasto kości". Chociaż w Polsce stało się o niej głośno w momencie, kiedy wydawnictwo MAG postanowiło wznowić serię i wydać ją w ładniejszych okładkach. Bo, szczerze mówiąc, stare nie zachęcały do czytania (chociaż ja mimo wszystko parę lat temu sięgnęłam po nie; i wrócę ponownie, ale już po wznowione wydanie). Dary Anioła i sama autorka zyskały wielką rzeszę fanów. Myślę, że Diabelskie Maszyny także zasługują na uwielbienie. Nie wiem czy nie bardziej niż Seria o Clary.

 

     Akcja toczy się w XIX wieku. Tessa Gray wyrusza z Ameryki do Londynu po tym, jak otrzymuje list od brata, który tam na nią czeka. Ich rodzice zmarli jakiś czas temu. Rodzeństwo było wychowywane przez ciotkę. Brat Tessy, Nathaniel postanowił wyruszyć za ocean i tam zacząć nowe życie. Teraz siostra ma do niego dołączyć. Po dotarciu do Anglii zamiast brata, na Tessę czekają dwie przedziwne kobiety - Mroczne Siostry. Wzbudzają one w dziewczynie przerażenie, ale mają list od jej brata więc jedzie z nimi. 

 

    Mroczne Siostry jednak nie zawożą Tessy do Nathaniela. Dziewczyna zostaje uwięziona. Te przerażające kobiety wmawiają jej, że potrafi ona zmienić się w kogoś innego. Poddają ją dziwnym i strasznym torturom. Po jakimś czasie jednak dziewczyna ujawnia talent. Jest w szoku, ponieważ zawsze myślała, że jest tylko zwykłym człowiekiem.

 

     Z rąk Mrocznych Sióstr przychodzi jej na ratunek ciemnowłosy chłopiec. Zabiera ją do dziwnego gmaszyska, zwanego Instytutem, gdzie są inni tacy jak on. William Herondale i osoby które zamieszkują Instytut nie są zwykłymi ludźmi. Są Nocnymi Łowcami, w których płynie krew Nefilim. Tessa czuje się przytłoczona tymi informacjami, które na nią spadły. Jest zagubiona. Postanawia odkryć prawdę o sobie i odnaleźć swojego brata Nathaniela.

 

    Nie będę więcej zdradzać fabuły, aby nie spojlerować. Ta trylogia Cassandry Clare to chyba jedna z lepszych i równych (jeśli chodzi o poszczególne części) serii, jakie czytałam. Akcja nabiera tempa już od pierwszych stron. Świat Nocnych Łowców i rozterki Tessy pochłaniają czytelnika całkowicie. Naprawdę było trudno oderwać się od czytania. A kiedy skończyłam "Mechaniczną księżniczkę" żałowałam, że tak szybko się skończyła.

 

    Zanim sięgnęłam po Diabelskie Maszyny, kilka lat temu czytałam pierwsze trzy części Darów Anioła, tak więc mam porównanie jeśli chodzi o te dwie serie. I z całą pewnością mogę powiedzieć, że opowieść o Tessie jest, według mnie, o wiele lepsza. Ale na pewno jeszcze raz sięgnę po Dary.

 

       Cassandra Clare jest jedną z lepszych autorów, która pisze książki dla młodzieży. W jej powieściach panuje niepowtarzalny klimat, który bez reszty wciąga czytelnika w swój świat i sprawia, że trudno się od powieści oderwać. Zwłaszcza w Diabelskich Maszynach możemy to odczuć. Autorka po mistrzowsku buduje napięcie i tak naprawdę do końca nie możemy przewidzieć, co się dalej wydarzy. Ja byłam co chwilę zaskakiwana, a już pod koniec książki nigdy nie wpadłabym na to, że to wszystko może się tak zakończyć. A to się rzadko zdarza.

 

Serię Dabelskie Maszyny polecam  nie tylko każdemu, komu podobały się Dary Anioła. Myślę, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. 

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/12/seria-diabelskie-maszyny-cassandra-clare.html

"Dziedzice krwi" - Mateusz Sękowski

Dziedzice Krwo - Mateusz Sękowski

 Dziś na mój stół recenzyjny trafia książka "Dziedzice krwi" Mateusza Sękowskiego. Próbowałam wyguglać jakiekolwiek informacje o tym panu, ale się nie udało. Żadnej wzmianki kim jest pan Mateusz. Wnioskuję tylko, że jest to jego debiut literacki.

 

         Aerdin Veske jest ćwierćelfem - jego matka była półelfką a ojciec człowiekiem. Dzięki takiej mieszance krwi mężczyzna należy do długowiecznych. Kiedy był mały nieznani zbójcy napadli jego dom i zabili jego rodziców. Aerdinowi udało się wyjść cało. Poprzysiągł zemstę na tych, którzy pozbawili go rodziny.

 

        W swojej wędrówce po świecie w poszukiwaniu zabójców swojej rodziny, Aerdin zyskuje sobie wielu niezwykłych przyjaciół. Mężczyzna, którego nazywają Nieznajomym dostarcza wielu ważnych informacji ćwierćelfowi. Krasnoludy i elfka Varya pomagają mu w walce z zarządcą Wisielczych Marnot. Oprócz tego nasz bohater dołącza do Czarnych Słońc - armii najemników. Podczas swoich poszukiwań dociera do niego, że wszystko co się dzieje, ma związek z pewną tajemnicą, którą chcą wszyscy odkryć...

 

      Szczerze powiem, że trudno mi było w miarę jasno opowiedzieć o czym jest książka "Dziedzice krwi" Liczba przygód, jakie spotykają Aerdina może doprowadzić do zawrotów głowy. Akcja mknie do przodu już od pierwszych stron. Bardzo dużo się dzieje na kartach powieści, ale mimo wszystko czytelnik nie czuje się jakoś mocno przytłoczony. Język jest jasny i przystępny, mimo że autor starał się pisać starodawną polszczyzną. Nie przeszkadzało to w odbiorze powieści.

 

      Drugim bardzo pozytywnym elementem w powieści były postacie. Oryginalne, z charakterem, dobrze zarysowane. No, może sam Aerdin był dla mnie zbyt idealny. Praktycznie zero wad. Chodzący ideał. No ale to może dlatego, że ma w sobie elfią krew? ;) Za to do gustu bardzo przypadły mi krasnoludy. Twarde chłopy, dosyć narwane, nie stroniące od kieliszka. Fajnie się czytało ich dialogi. Chwilami nawet parskałam śmiechem.

 

     "Dziedzice krwi" Mateusza Sękowskiego to przyjemna powieść na te jesienne wieczory. Pozwala nam się przenieść w inny świat elfów, krasnoludów, zabójców, goblinów. Może nie jest to jakaś wzniosła literatura fantastyczna, niemniej polecam. Przyjemna lektura.

 

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/11/dziedzice-krwi-tomasz-sekowski.html

"Dziedzictwo" - C.J. Daugherty

Dziedzictwo (Wybrani, #2) - C.J. Daugherty

     "Dziedzictwo" to druga część serii Nocna Szkoła, napisanej przez C.J. Daugherty. "Wybranych" recenzowałam już jakiś czas temu, teraz kolej na drugi tom.

 

     Allie po krótkiej przerwie wraca do szkoły. Przed nią i resztą uczniów Akademii Cimmerii jest sporo pracy przy pomocy w odbudowie pomieszczeń szkolnych, aby jak najszybciej pozbyć się skutków pożaru. Atmosfera w szkole jest napięta. Uczniowie ciągle pamiętają o wydarzeniach sprzed kilku tygodni. I wszyscy wiedzą, że Nathaniel nie spocznie, póki nie otrzyma tego, czego chce. Dodatkowo nauczyciele podejrzewają, że w szkole Nathaniel ma swojego szpiega. Teraz już nikomu nie można ufać.

 

           Allie także ma dylemat. Jest z Carterem, ale jej myśli coraz częściej zaprząta Sylvain. Nie jest pewna swoich uczuć, na dodatek nie wie któremu z chłopców może zaufać. Na dodatek jej przyjaciółka Jo zaczęła się dziwnie zachowywać. Kogo wybierze Allie? Co się dzieje z Jo? Kto jest szpiegiem ? Same tajemnice otaczają Akademię Cimmerię. 

     

     Główni bohaterowie "Dziedzictwa" przechodzą przemianę w porównaniu z pierwszą częścią. Allie nie jest już tą zbuntowaną dziewczyną w stroju emo. Carter przestał być taki tajemniczy i powoli dowiadujemy się czegoś więcej na temat jego przeszłości. Sylvain też wydaje się być zupełnie inny. Próbował skrzywdzić Allie, a teraz stara się odpokutować swój grzech. O dziwo dziewczyna mu wybacza, a na dodatek zaczyna żywić do niego jakieś uczucia. Cóż, ja osobiście nigdy bym nie potrafiła zapomnieć. I postać Sylvaina jakoś wydaje mi się być podejrzana. Nie wiem co tym chłopakiem kieruje, ale mam nadzieję, że w następnej części wszystko się wyjaśni, jakie on ma zamiary. Ja, na miejscu Allie, na pewno bym mu nie ufała.

 

      "Dziedzictwo" pochłonęłam w zastraszającym tempie, podobnie jak "Wybranych". Autorka już od pierwszych kilku stron buduje napięcie, a akcja gna jak szalona. No, może oprócz wątku miłosnego, który rozwija się powoli, ale można łatwo się domyślić w jakim kierunku zmierza. Za to wątek kryminalny od początku nabiera tempa. Wciągnęłam się totalnie w wydarzenia dziejące się w Akademii Cimmerii i po skończeniu książki żałowałam, że to już koniec.

 

          Jednego żałuję - szkoda, że polskie wydanie "Wybranych" i "Dziedzictwa" nie mają takich okładek, jak zagraniczne. Zdecydowanie bardziej podobają mi się niż nasze. Jakoś bardziej do mnie przemawiają.

 

      Drugi tom serii Nocna Szkoła jest tak samo dobry, jeśli nie lepszy, niż pierwszy. Od C.J. Daugherty dostajemy wspaniałą rozrywkę na ładnych kilka godzin. Jedyne nad czym mogę ubolewać to to, że książka kończy się tak szybko, a na kolejną część musimy poczekać. 

 

Polecam.

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/11/dziedzictwo-cj-daugherty.html

"Obrońca nocy" - Agnieszka- Lingas- Łoniewska

Obrońca nocy - Agnieszka Lingas-Łoniewska

 Agnieszce Lingas- Łoniewskiej i jej książkach naczytałam się wiele dobrego. Także o pozycji, którą właśnie będę recenzować. Na portalu Lubimyczytać.pl "Obrońca nocy" zbiera same dobre opinie. No cóż, chyba moja ocena będzie pierwszą negatywną

 

     Melisa Mallory jest dość znaną dziennikarką. Właśnie pracuje nad nowym artykułem o niebezpiecznym narkotyku o nazwie ToxicCristal. Za jego sprawą młodzi ludzie popełniają samobójstwa. Praca nad tą sprawą nie jest dla kobiety bezpieczna. Wszystko było w porządku do czasu aż gazetę, w której pracuje przejął znany biznesmen James Maseratti. Odebrał Melisie temat. Jednak dziennikarka wcale tak łatwo nie odpuszcza i nadal pracuje nad artykułem wbrew decyzji przełożonego. 

 

  

        Relacje między szefem a dziennikarką się zaostrzają. Mimo tego, para zaczyna do siebie coś czuć. Jednak jest jeszcze ten trzeci. Nazywany wśród mieszkańców miasta Nocnym Łowcą, pojawia się tam, gdzie dzieją się złe rzeczy. I któregoś razu ratuję Mel z opresji. Pomaga dziennikarce rozwikłać sprawę narkotyku. Kobieta czuje do niego dziwne przyciąganie. Którego wybierze?

 

         Spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego. Wiedziałam, że to jest powieść dla kobiet. Liczyłam się z tym, że będzie romans. Ale też miał być wątek fantasy. No i był, ale jakby się człowiek mocniej nie skupił, to przeleciałby strony, gdzie coś tam "fantastycznego" i nawet nie zwrócił na nie uwagi. Byłam zaskoczona. Negatywnie.

 

          W "Obrońcy nocy"  na pierwszy plan wybija się oczywiście romans Melisy i Jamesa, ich wspaniałe uniesienia i ochy, achy jak on  ją kocha, a ona jego. I to jeszcze po włosku! Owszem, był wątek kryminalny. Ale przy wielkiej miłości dziennikarki i szefa gazety wszystko inne schodzi na odległy, bardzo odległy plan. Ja naprawdę wszystko rozumiem - musi być romans, ale kurde nie przez 250 stron, gdzie książka ma ich 300! Lubię czasem sobie sięgnąć po taką literaturę, ale tutaj to jest dla mnie przesada. Odebrałam "Obrońcę nocy" jako nudny romans bez polotu, gdzie nic więcej się nie dzieje. Czytałam podobną książkę jakiś czas temu, Był to "Mistrz" Katarzyny Michalak. Tam także był wątek romansowy dość dobrze rozwinięty, ale jakoś tak mnie nie mierziło, jak w przypadku tej pozycji. Dwie różnie napisane książki.

          

       Żeby nie było, że tylko krytykuję, otwarcie przyznaję, że bohaterowie książki są interesującymi postaciami. Zwłaszcza uwielbiam Melisę i jej niewyparzony język. Ma kobieta charakterek a ja takie osoby uwielbiam. Podobnie wizerunek Jamesa Maserattiego jest ciekawie przedstawiona. Owszem, przeczytałam dość szybko książkę, bo język jest prosty i przystępny.

 

      Okładka "Obrońcy nocy" też mi się bardzo podoba. Przyciąga wzrok i jest dosyć mroczna. No ale sama okładka to za mało - dla mnie ważniejsza jest treść.

  

         Powieść Agnieszki Lingas - Łoniewskiej mogę polecić osobom, zwłaszcza kobietom, które lubią romanse. Tutaj tego nie brakuje. Natomiast czytelnicy, którzy spodziewają się rozwiniętego wątku fantastycznego srogo się rozczarują. A ta pozycja zdecydowanie nie jest dla mnie. 

 

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/11/obronca-nocy-agnieszka-lingas-oniewska.html

"Wybrani" - C.J. Daugherty

Wybrani (Polska wersja jezykowa) - C.J. Daugherty

Od dawna miałam chrapkę na "Wybranych" więc jak tylko książka pojawiła się w mojej bibliotece, popędziłam co tchu, żeby ją dorwać. Miałam szczęście - za jednym zamachem w moje ręce wpadli i "Wybrani" i "Dziedzictwo". Skończyłam już obie, jak na moje możliwości, w zawrotnym tempie. Dziś czas na recenzję pierwszej części serii Nocna Szkoła.

  

     Allie Sheridan uwielbia pakować się w kłopoty. Wraz se swoim przyjacielem Markiem uprzykrzają życie swoim nauczycielom w szkole. Przez to dziewczyna często zmienia szkoły. Któregoś dnia Allie trafia na komisariat za swoje wybryki. Rodzice stwierdzili, że miarka się przebrała. Wysyłają ją do elitarnej szkoły z internatem, która nosi nazwę Akademia Cimmeria. Dziewczyna jest zrozpaczona i już wie, że znienawidzi tą szkołę.

 

             Akademia Cimmeria nie jest zwykłą szkołą. To placówka dla wybranych. Ale Allie wcale nie czuje się wybraną. Wręcz przeciwnie. Do tego cały czas zastanawia się, jakim cudem trafiła do tej elitarnej szkoły, skoro jest ona zwykłą dziewczyną, która nie ma wpływowych rodziców, jak reszta uczniów. Wszyscy uczęszczający do szkoły mają potomków, którzy także się uczyli w Cimmeri. Oprócz Allie. Dziewczyna chce się dowiedzieć prawdy. W swoim dochodzeniu trafia na wiele sekretów, które mogą przyprawić o gęsią skórkę.

 

 

     Prawdę powiedziawszy, patrząc na okładkę, spodziewałam się po tej książce czegoś zupełnie innego. Myślałam, że będę czytać  powieść fantastyczną z jakimiś dziwnymi stworzeniami, a otrzymałam trzymający w napięciu kryminał, gdzie nic tak do końca nie jest jasne. Byłam szczerze zaskoczona, ale bardzo pozytywnie. Akcja trzyma w napięciu od pierwszych stron aż do samego końca. Czytelnik nie nudzi się ani przez chwilę.

 

      Nie czytałam jeszcze tego typu książki, dlatego też fabuła może wydawać mi się oryginalna i ciekawa. Sekrety, jakie skrywa ponury gmach Akademii Cimmeria zaskakiwały mnie co chwilę. Nie tego się spodziewałam. Stąd też dla mnie książka była bardzo interesująca.

 

    Postać Allie także jest ciekawie przedstawiona. Na początku poznajemy zbuntowaną i złowrogo nastawioną do świata dziewczynę w czerwonych glanach. Na kartach powieści obserwujemy zmiany, jakie zachodzą w charakterze Allie pod wpływem wydarzeń, dziejących się w Cimmeri i jej przyjaciół. Osoby, które ją otaczają znacznie wpływają na jej postawę wobec świata.

 

      To, co psuło mi przyjemność czytania to wątek miłosny, który momentami za bardzo wysuwa się na pierwszy plan i jest dość irytujący. Jak przystało na powieść dla młodzieży, mamy trójkąt miłosny - Sylvain, Allie i Carter. Cóż, niezdecydowanie dziewczyny dosyć mocno mnie denerwowało, aczkolwiek spodziewałam się, że czytając "Wybranych" natknę się na taki motyw.

 

      Powieść C. J. Daugherty porywa czytelnika w niezwykły świat już od pierwszych stron. To jest naprawdę idealna lektura na te jesienne i dżdżyste dni. Polecam mimo wszystko. Ja spędziłam czas przy lekturze "Wybranych" bardzo przyjemnie.

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/11/wybrani-cj-daugherty.html

"W otchłani" - Beth Revis

W otchłani - Beth Revis

Nie przepadam za książkami sci-fi a myślę, że "W otchłani" można do takiego gatunku zaliczyć. Do powieści dystopijnych (antyutopijnych - zbytnio ich nie rozróżniam) też do tej pory raczej niechętnie sięgałam. A do tej pozycji zachęciło mnie mnóstwo pozytywnych recenzji. Postanowiłam sama wyrobić sobie zdanie na jej temat.

 

       Siedemnastoletnia Amy i jej rodzice biorą udział w wielkiej misji - wyruszają statkiem w daleki kosmos aby obudzić się za 300 lat i móc skolonizować nowo odkrytą planetę, nazwaną Centauri-Ziemia. Jedynym sposobem aby przetrwać te kilkaset lat jest zamrożenie ciał, aby nie mogły się zestarzeć. Początkowo Amy miała wątpliwości czy wyruszać z rodzicami w taką podróż. Na ziemi zostawia wszystko co kocha. Jednak miłość do rodziców okazuje się jeszcze większa. Dziewczyna wchodzi na pokład "Błogosławionego" i pozwala zamrozić swoje ciało.

 

       Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem. Ktoś rozmroził Amy przed wylądowaniem statku na Centauri-Ziemi. Wszyscy inni kolonizatorzy nadal są zamrożeni. Teraz dziewczyna musi się zmierzyć z rzeczywistością i nauczyć się żyć na bardzo ograniczonej powierzchni. "Błogosławiony" skrywa wiele tajemnic. A przywódca na stadku - Najstarszy okazuje się być tyranem i kłamcą. Amy musi zaufać Starszemu, który ma za jakiś czas przejąć rolę przywódcy na statku. To, co odkryją wprawi ich w szok i niedowierzanie.

 

        Pierwsze kilkadziesiąt stron powieści to jedna wielka nuda. Aż dziwne, że nie zaczęłam ziewać w trakcie czytania. Z początku nie było do końca wiadomo o co chodzi, trudno było złapać wątek. Ale potem akcja się rozwinęła i lektura mijała dość przyjemnie., chociaż tematy poruszane w niej wcale takie nie są.

 

       Beth Revis ukazuje nam świat, w którym rządzi tyran i jedynie co mu dobrze wychodzi to manipulowanie ludźmi. Konsekwentnie dąży do tego, aby ubezwłasnowolnić mieszkających na statku i całkowicie ich sobie całkowicie podporządkować. W większości jednostek mu się to udaje. Pomagają mu w tym podawane leki ukryte w wodzie. Słodkie, prawda? Oprócz tego Najstarszy robi wszystko aby stłumić każdą oznakę indywidualności, kreatywności i samodzielnego myślenia u ludzi wmawiając im, że są wariatami.

 

     "W otchłani" to bardzo złożona powieść. Tematy w niej poruszane są aktualne cały czas. Walka o władzę, tyrania, kłamstwa to tylko część. W książce człowiek ukazany jest jako zwierzę, które nie potrafi myśleć i doskonale się nadaje do tresowania. Bo jak inaczej nazwać to, co się działo na "Błogosławionym"? Ludzie żywiciele, zajmujący się tylko dbaniem o żywność, czas Godów, kiedy to każdy z każdym się "parzył", wszyscy mieszkańcy statku wyglądający tak samo i patrzący na Amy jak na dziwoląga. Najstarszy skojarzył mi się z Hitlerem. Tak samo jak wojenny zbrodniarz, stara się unicestwić indywidualistów i tych którzy się znacząco różnią wyglądem.

 

       Fabuła powieści jest przedstawiona z perspektywy dwóch osób: Amy i Starszego. Podoba mi się takie ujęcie tematu. Możemy spojrzeć na wydarzenia dziejące się na statku z punktu widzenia mieszkańca i obcego. Książkę czyta się naprawdę szybko i dosyć mocno wciąga.

 

     Bardzo irytowało mnie ciągłe beczenie głównej bohaterki -Amy . Na wszystko, czego dowiadywała się reagowała rykiem i że się tak wyrażę fochem z przytupem. Zupełnie nie mogła odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Ja wiem, że to jest trudne, ale bez przesady. Podobnie jest ze Starszym - młody chłopak, który jeszcze nie wszystko rozumie i pojmuje, będzie rządzić statkiem. Coś mi w jego osobie nie pasowało, no i na koniec okazało się, że miałam rację. Ale nie będę zdradzać szczegółów.

 

      Na uwagę zasługuje także przyciągająca wzrok okładka. Powiem szczerze - jestem nią oczarowana. I w sumie tylko dla niej byłabym skłonna zakupić tę książkę.

 

       Książka "W otchłani" Beth Revis to opowieść o walce o władzę, tyranii, samotności i kłamstwach. Nie zawsze rzeczywistość jest taka jak nam się wydaje, a powiedzenie prawdy nie zawsze jest najlepszym wyjściem. Czyta się ją przyjemnie i szybko, ale bez jakichś większych rewelacji, choć tematy w niej poruszane są ciekawe i w interesujący sposób przedstawione. Pewnie sięgnę po kolejną część, żeby przekonać się jak radzi sobie Starszy w roli przywódcy.

 

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/11/w-otchani-beth-revis.html

"Ania ze Złotego Brzegu" - Lucy Maud Montgomey

Ania ze Złotego Brzegu - L.M. Montgomery

Kolejny mój powrót na Wyspę Księcia Edwarda. I na szczęście jak najbardziej udany.

 

          Ania i Gilbert mają już szóstkę cudownych dzieci. Wiodą szczęśliwe życie, a dzieci dostarczają im niemałej rozrywki swoimi kłopotami. Jim, najstarszy z szóstki, jest bardzo poważny i szuka przygód. Marzy o wypłynięciu na szerokie morze.  Walter jest bardzo wrażliwym chłopcem, przez co często koledzy sobie z niego drwią. Bliźniaczki Nan i Diana jak na dwie młode dziewczynki nawiązują pierwsze przyjaźnie jednocześnie przeżywając rozczarowania. Shirley to malutki pieszczoch, a Rilla ma charakterek i potrafi być bardzo kapryśna. Wszystkie dzieci Ani i Gilberta są obdarzeni wielką wyobraźnią. 

 

         Oprócz szczęśliwych chwil, pojawiają się problemy i troski. W małżeństwie Ani przychodzi kryzys, dzieci co jakiś czas przeżywają młodzieńcze tragedie, a cień na cały Złoty Brzeg kładzie przedłużająca się wizyta ciotki Gilberta, Mary Marie. Kobieta jest zrzędliwą starą panną, która na każdym kroku strofuje dzieci i daje złote rady Ani i Zuzannie. Z kilkutygodniowego pobytu ciotki zrobił się kilkumiesięczny. W Złotym Brzegu na długi czas zabrakło szczerego śmiechu i beztroski.

 

    Mimo, że lata zmieniły Anię, nadal czaruje czytelnika swoją osobowością, a dzieci są tak słodkie, że wzbudzają sympatię od samego początku. Ich problemy i troski u mnie wywoływały rozczulający uśmiech. Jedynie, do czego mogłabym się doczepić, to fakt, że między poprzednią częścią serii o Ani a tą jest bardzo duży przeskok. W "Wymarzonym domu Ani" bohaterka straciła dziecko, a w  "Ani ze Złotego Brzegu" ma już piątkę dzieci i szóste w drodze. Trochę wywołało to we mnie dezorientację i zastanawiałam się, co się działo z bohaterami przez te kilkanaście lat. Szkoda, ale to nie odbiera znacząco uroku książce.

 

       Pokuszę się o stwierdzenie, że mimo pewnych niedociągnięć, ta część serii o Ani jest jedną z najlepszych, jakie do tej pory czytałam. I dobrze, że większość akcji toczy się wokół dzieci Blythe.  

 

Polecam! :-)

 

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/10/ania-ze-zotego-brzegu-lucy-maud.html

"Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć" - Tomasz Kowalski

Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć - Tomasz Kowalski

 Po książkę Tomasza Kowalskiego sięgnęłam z ciekawości. Zaintrygowała mnie okładka i opis z tyłu książki. 

 

     "Tomasz Kowalski. Urodzony w 1970 roku w Katowicach. Z wykształcenia prawnik. W 2010 roku zadebiutował książką „Kamienica przy RueSainte-Anne 43” podejmującą temat kary śmierci. Zarówno jego debiut, jak i „Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć” zostały napisane na kanwie dwóch tekstów dramatycznych, za które autor został uhonorowany wyróżnieniami podczas I i II Ogólnopolskiego Konkursu Dramatycznego „Lustro, Obraz, Iluzja” w Łodzi.

 

W 2008 roku Polskie Radio Białystok zrealizowało słuchowisko radiowe na podstawie jego monodramu pod tytułem „Kolęda”.

 

 Tomasz Kowalski jest miłośnikiem muzyki barokowej, pączków z nadzieniem różanym, papierosów i Katowic, w których kocha spędzać wakacje. Jego ulubione święta to oczywiście… Wszystkich Świętych." Źródło  Interesujące, prawda?

 

       Jak w większości miast także w Ponurej znajduje się cmentarz. I jak na miejsce pochówku przystało, muszą pracować tam grabarze. Jednak to nie są zwykli grabarze, którzy nam stają przed oczyma, kiedy wyobrażamy sobie takiego stereotypowego kopidoła. Tomasz - szef, Rysiek i Młody spędzają dużo czasu na rozmowach na trudne tematy. Dosłownie. I swoją polemikę dzielą z nie byle kim - z samą Kostuchą! Oprócz tej jakże barwnej czwórki przez cmentarz przewijają się inne indywidua. Nie będę wymieniać, żeby nie psuć przyjemności czytania. Wspomnę tylko o Oblivokrach. To są diabły, które wystawiają człowieka na pokuszenie.

 

        "Rozmowy..." Tomasza Kowalskiego to jest naprawdę ciekawa i wciągająca lektura, która dodatkowo skłania czytelnika do refleksji na tematy, które poruszają grabarze. Ich rozmowy sprawiają, że zaczynamy się zastanawiać, jakie jest nasze zdanie w temacie który akurat jest poddawany analizie. I ostrzegam - nie są to łatwe i przyjemne kwestie, dotyczące życia doczesnego. Religia, śmierć, samobójstwo, pokusa, eutanazja - to tylko kilka przykładów. 

 

      Autor w swoich opowiadaniach obala stereotyp grabarza "półgłówka". Chyba nam wszystkim ta praca nie kojarzy się specjalnie miło, przy której można wdać się w polemikę. A tu niespodzianka - wystarczą odpowiedni kompani i można wymieniać myśli i poruszać problemy, które dotykają nasz świat i nas samych.  

       Grabarze na swoim cmentarzu co i rusz spotykają niezwykłe osoby, z którymi rozmawiają na tematy, które skłaniają czytelnika do myślenia. Zwłaszcza opowieści Kostuchy. Z resztą sama jej postać intryguje i szokuje. Bo kto by pomyślał, że Pani Śmierci może nonszalancko opierać się o kosę, z lubością i dostojeństwem palić papierosa i puszczać dymka. 

 

           Wszystkie postacie, pojawiające się w "Rozmowach.." są bardzo oryginalne i zapadają w pamięci.  Oj mają charakterki, mają. Każdy jest wyjątkowy i ma cechy, które odróżnia ich od reszty. A sami grabarze wzbudzają sympatię. Zwłaszcza Młody. Choć jest naiwny, nie sposób go nie lubić.

 

        Jedyne czego mi brakowało w książce to ilustracji, które dodałyby książce dodatkowych walorów. Choć oczywiście niczego jej nie brakuje. Jest tajemniczość, groza, ale też dawka humoru i oryginalne podejście do tematu śmierci, w sposób, który może niektórych szokować. I na pewno skłaniać do refleksji.

 

Czy polecam? Jak najbardziej tak. Warto się przez chwilę zatrzymać i pokontemplować

.

http://ivka86.blogspot.com/2013/10/rozmowy-na-trzech-grabarzy-i-jedna.html

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/10/rozmowy-na-trzech-grabarzy-i-jedna.html

"Rewolucja rodzinna z małymi stópkami w tle" - Magdalena Dintar

"Rewolucja rodzinna z małymi stópkami w tle" - Magdalena Dintar

   Magdalena Dintar jest z zawodu anglistką. Prowadzi własną działalność - jest lektorem języka angielskiego. Oprócz tego, jest mamą kilkuletniej córeczki. 

       Po książkę Magdaleny Dintar sięgnęłam z ciekawości. Właśnie z mężem jesteśmy w trakcie planowania potomstwa i chciałam się dowiedzieć co na ten temat mówi literatura obyczajowa, czyli kobiety-matki, które już mają za sobą poczęcie i urodzenie pierwszego dziecka. Wcześniej nie miałam styczności z tego typu pozycjami, ale na pewno w niedalekiej przyszłości sięgnę po kolejną, tego typu książkę.

     Magdalena Dintar w swojej pierwszej książce pokazuje czytelnikowi, że ciąża i macierzyństwo to nie jest wcale taka piękna i cudowna rzecz. Świeżo upieczona matka musi być dostępna dla swojego dziecka dwadzieścia cztery godziny na dobę. Do tego, nierzadko, musi zmagać się z huśtawką nastrojów, a czasami nawet z depresją poporodową. Autorka obala stereotyp Matki Polki, który jest bardzo mocno zakorzeniony w polskim społeczeństwie. Kobieta po urodzeniu dziecka powinna się poświęcić bezgranicznie macierzyństwu. 

       Ileż to razy na dzień w telewizji lecą reklamy szczęśliwych i uśmiechniętych matek i dzieci. Na ulicach widzimy spacerujące, radosne mamusie ze swoimi pociechami. Z tego można by wywnioskować, że macierzyństwo i wychowanie dziecka to totalna sielanka i sama radość. Autorka "Rewolucji rodzinnej ..." pokazuje nam, że wcale tak kolorowo nie jest. Kobieta po porodzie ma naprawdę bardzo ciężko i czasami musi radzić sobie ze wszystkim sama. Do tego dochodzą komentarze  i dobre rady na temat wychowania życzliwych nam osób. To wszystko - skumulowane wali się na głowę młodej matki i przytłacza. Taką właśnie wizję macierzyństwa ukazuje nam Magdalena Dintar. 

       Autorka opisuje w książce swoje zmagania z własną psychiką i presją, wywoływaną przez ludzi wokół niej. Nic nie jest czarne ani białe. Zanim młoda matka zacznie czerpać radość z posiadania potomka, czeka ją małe piekło na ziemi. Szalejące hormony, dyspozycyjność dwadzieścia cztery godziny na dobę, słaba kondycja fizyczna i jeden wielki wrzask tej małej istotki mogą doprowadzić do rozpaczy. Takich rzeczy przyszłe rodzicielki na pewno nie dowiedzą się z telewizji czy reklam. No bo przecież jak to! Macierzyństwo to najpiękniejsza rzecz w życiu! Być może, ale trzeba się do niej odpowiednio przygotować i każde małżeństwo powinno wiedzieć z czym to się wiąże i jaka wielka odpowiedzialność na nich spadnie. Często jest tak, że nie wiedzą w co się pakują, bo nikt ich do końca nie uświadomił. A przecież można temu zapobiec. Autorka podkreśla, że powinno się głośno i wyraźnie mówić o mrocznych stronach macierzyństwa. Młoda mama powinna być przygotowana, z czym przyjdzie się jej zmierzyć.

      Przyznam szczerze, że książkę czytało mi się bardzo dobrze. Mimo że czcionka w książce jest bardzo mała, rozdziały są dość krótkie i język przystępny przez co szybko się ją pochłania. Sporo się dowiedziałam z tej pozycji. O takim obrazie macierzyństwa nie przeczytamy w żadnym czasopiśmie, ani nie zobaczymy w telewizji. Takie książki są potrzebne, aby pokazać młodym mamom, że to co się z nimi dzieje jest normalne, a przyszłe rodzicielki ostrzec i uświadomić co ich czeka. Sama planuję w najbliższym czasie potomstwo i jakoś nikt mi nie mówił, że macierzyństwo to nie sama radość. 

       Książka "Rewolucja rodzinna z małymi stópkami w tle" to dzielenie się uczuciami i wrażeniami młodej mamy, która właśnie dostała nową rolę w życiu. To nie jest poradnik, jak wychowywać dziecko. Autorka stara się przekazać przyszłym mamom, że ich huśtawki nastrojów nie są niczym złym i jest to rzecz normalna. Takie książki są naprawdę potrzebne.

       Ta lektura jest obowiązkowa dla wszystkich kobiet, które planują dziecko, ale także dla ich partnerów. Oni też powinni mieć świadomość co się będzie działo z ich połówkami podczas tych pierwszych miesięcy po porodzie. Polecam książkę także młodym mamom. Niech zobaczą, że czasem potrzebna jest także odrobina egoizmu.  I mimo tych wszystkich złych stron - macierzyństwo to jest najpiękniejsza rzecz, jaka może przytrafić się kobiecie w życiu. I dla tych chwil warto przejść przez piekło. Tak przynajmniej sądzi autorka. Być może ja się za jakiś czas też o tym przekonam.

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/10/rewolucja-rodzinna-z-maymi-stopkami-w.html

"Przemień siebie, swój świat i ludzi wokół" - Wojciech Filaber

Przemień siebie, swój świat i ludzi wokół - Filaber Wojciech

    Po książkę Wojciecha Filabera sięgnęłam z czystej ciekawości . Swego czasu bardzo interesowałam się tematem ludzkiej podświadomości i umysłu.

 

    Wojciech Filaber ukończył studia licencjackie w Londynie na kierunku Psychologia. Interesuje się psychologią, psychoanalizą, psychoterapią oraz podobnymi dziedzinami, które mają na celu zmianę myślenia człowieka.

      Książka "Przemień siebie, swój świat i ludzi w okół" podzielona jest na dwadzieścia jeden rozdziałów. Każdy z nich zaczyna się złotą myślą sławnych filozofów i myśliciel m.in. Buddy, Aladyna, Gandhiego itp. Tak po prawdzie, trudno mi jest stwierdzić, nawet ogólnie, o czym jest ta książka. Naprawdę. Autor próbuje przekazać nam jakąś ważną wiedzę na temat nas samych, naszej podświadomości i tego jak działa nasz umysł, tylko sam tak naprawdę nie wie jak to zrobić. I brnie coraz bardziej, głębiej i coraz bardziej niezrozumiale. No, może rozdziały powinny nas trochę nakierować, co autor chciał przekazać czytelnikowi:

- To, o czym myślimy, staje się naszą rzeczywistością;

- Przebudź się do stanu wewnętrznej świadomości, mądrości i odwagi;

- Odkryj swój prawdziwy potencjał, odkryj swoje potrzeby, spełnij się;

-Przełam się, otwórz na zmianę. Jesteś w stanie dokonać zmian w życiu innych ludzi.

Chyba wystarczy tych przykładów.

 

      W sumie tą całą książkę można by zawrzeć w samych tytułach rozdziałów. Autor, kolokwialnie mówiąc, leje wodę na potęgę. Niczego nowego ani niczego interesującego nie dowiedziałam się z tej pozycji. Oprócz licznych powtórzeń, które są stosowane nagminnie i cytowań wielkich i mądrych ludzi, dostajemy komentarz autora i jego interpretację przytoczonych słów. Mam wrażenie, że jest to praca w całości odtwórcza.

    Na temat ludzkiej podświadomości już trochę czytałam, ale nie sądzę, żebym wiedziała już wszystko w tej kwestii. A mimo wszystko uważam, że z książki "Przemień siebie ..." nie dowiedziałam się niczego. Co więcej, czytanie tej pozycji było dla mnie wielką męczarnią. Zwłaszcza jeśli chodzi o liczne powtórzenia. Z ciekawości policzyłam powtórzenia na pierwszej stronie pierwszego rozdziału (fotografia na dole.- Cholera, aż sama zaczynam się...powtarzać). Wyraz umysł został tutaj użyty pięć razy, rzeczywistość - trzy razy, a słowo "myśli" sześć razy. Komentować chyba tego nie muszę. Momentami moja irytacja sprawiała, że miałam ochotę rzucić tę książkę w kąt. Ale skoro powiedziało się A, trzeba powiedzieć B (znowu powtórzenie...damn!).

         Podsumowując - książka Wojciecha Filabera, według mojej opinii, nie wnosi nic nowego do literatury psychologicznej. Myślałam, że dowiem się czegoś nowego na temat mojego umysłu i możliwości kierowania moją podświadomością. W zamian otrzymałam pozycję, w której roi się od powtórzeń, aż zaczyna głowa boleć, oraz od cytowań tych wszystkich mądrych ludzi. Być może jakiś inny czytelnik znajdzie w tej pozycji coś ciekawego dla siebie. Ja nie znalazłam nic. I przeczytanie tej książki było dla mnie totalną stratą czasu. Mogłam go poświęcić na o wiele lepsze lektury.

 

Nie polecam.

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/10/przemien-siebie-swoj-swiat-i-ludzi-woko.html

Podsumowanie III kwartału czytelniczego.

 

http://ivka86.blogspot.com/2013/10/podsumowanie-iii-kwartau-2013.html

Jakby ktoś pragnął zrobić mi prezent  ;-)
http://ivka86.blogspot.com/p/szukam.html

"Rudy. Prawo do życia" - Jack Ketchum

Rudy - Ketchum Jack

        "Rudy. Prawo do życia" to druga książka Jacka Ketchuma, po którą sięgnęłam. Znajdują się w niej dwa opowiadania. Trochę czasu minęło odkąd przeczytałam tę książkę. Czas najwyższy ją zrecenzować.

 

        Jak sam tytuł wskazuje w tej książce są umieszczone dwa opowiadania: "Rudy" oraz "Prawo do życia". Avery`emu Ludlowi po śmierci ukochanej żony został do towarzystwa tylko czworonożny przyjaciel - Rudy. Ten pies był jego najlepszym przyjacielem. Pewnego dnia podczas łowienia ryb, Avery`ego zaczepia trójka łobuzów. Dla zabawy zabijają Rudego. Zgłasza sprawę na policję, jednak państwowy organ ścigania nic nie może zrobić w tej sprawie.  Mężczyzna postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość.

 

          Sara Foster jest w trzecim miesiącu ciąży. Razem z partnerem postanawiają dokonać aborcji. W drodze do kliniki zostaje porwana. Kobieta jest zdezorientowana, nie ma pojęcia dlaczego ktoś ją uprowadził. Porywaczami okazują się kobieta i mężczyzna. Wydają się wiedzieć wszystko na temat Sary. Brzemienna jest torturowana. Musi użyć całej swojej silnej woli aby przetrwać to piekło na ziemi, jakie zgotowała jej ta niezrównoważona psychicznie para..

 

        Tym razem Jack Ketchum w swoim pierwszym opowiadaniu ukazuje nam bezsilność drugiego człowieka, który próbuje stawić czoło okrucieństwu i braku szacunku dla innej jednostki. Nawet przy pomocy prawa człowiek nie zawsze ma możliwość wyegzekwować sprawiedliwość. Natomiast opowiadanie "Prawo do życia", jak się okazuje, oparte jest na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce w Stanach Zjednoczonych na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Colleen Stan została uprowadzona i przetrzymywana przez Camerona Hookera i jego żonę. Opowiadanie Jacka Ketchuma mocno różni się od rzeczywistych wydarzeń, ale i tak szokuje.

 

       To jest moje drugie spotkanie z twórczością Jacka Ketchuma. I po raz kolejny jestem zaskoczona i zszokowana. Nic tak naprawdę nie jest w stanie tak nas przestraszyć niż zło, które tkwi w ludziach. Obie historie niosą ze sobą potężną dawkę emocji. Mistrz grozy porusza najczulsze struny w człowieku. Ukazuje nagą prawdę o istotach ludzkich i to, że ich okrucieństwo nie zna granic. Przy nas zwierzęta są pełne dobroci i miłości dla samych siebie. Czego nie zawsze można powiedzieć o człowieku.

 

Polecam!

 

 
Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/09/rudy-prawo-do-zycia-jack-ketchum.html

"Wymarzony dom Ani" - Lucy Maud Montgomery

Wymarzony dom Ani - L.M. Montgomery

Po raz kolejny miałam okazję przypomnieć sobie dalsze losy mojej ulubionej bohaterki literackiej Ani.

 

          Spełnia się jedno z największych marzeń naszej uroczej Ani. W końcu zostaje doktorową Blythe i może zamieszkać w swoim wymarzonym domu na Przystani Czterech Wiatrów. Dla młodego małżeństwa zaczyna się nowy rozdział w życiu - jeden z najpiękniejszych. Mogą cieszyć się swoim szczęściem. Ania i Gilbert bardzo szybko zyskują wspaniałych przyjaciół - kapitan Jim, stary żeglarz, który raczy swoimi wspaniałymi opowieściami o przygodach, jakie przeżył. Ewa Moore młoda dziewczyna, która na pozór jest smutną i zgorzkniałą osobą zostaje najlepszą przyjaciółką Ani. Nie było to łatwe, ale urok pani doktorowej działa na wszystkich. Państwo Blythe w swoim wymarzonym domku spędzają piękne chwile, ale też i smutki..

 

 

          Książki Lucy Maud Montgomery chyba nigdy mi się nie znudzą. Ania czaruje mnie tak samo jak dziesięć lat temu. Tak naprawdę nie wiem co mogłabym jeszcze napisać o książkach tej autorki. Jedne są gorsze drugie lepsze, jak u każdego pisarza. Dlatego też może skupię się na nowych bohaterach powieści.

 

          Kapitan Jim oczarował mnie totalnie swoją dobrocią i talentem do opowiadania swoich historii. Polubiłam go od razu. To jest chyba jedna z najbardziej wyróżniających się postaci pobocznych wśród wszystkich przeczytanych przeze mnie części o Ani do tej pory. Na uwagę zasługuje także postać Ewy Moore. Z początku bardzo ostrożna i zamknięta w sobie kobieta, która pała nienawiścią do każdej osoby, która jest szczęśliwa. Na jej zgorzknienie miało wpływ niezbyt szczęśliwe dzieciństwo. Jednak pod wpływem Ani i przyjaciół kobieta się zmienia w czarującą osobę. Bardzo ciekawa postać z niej. Chwilami mnie nawet intrygowała.

 

           Do czego mogę się przyczepić to to, iż za mało ponownie było postaci Gilberta w książce. Krótkie epizody, w których się pojawiał to chyba zdecydowanie za mało, jako że jest zaraz po Ani głównym bohaterem serii. 

 

         "Wymarzony Dom Ani" to kolejna przeurocza opowieść o mojej rudowłosej ulubienicy, która stała się już prawdziwą kobietą, jednak nie straciła tej dziecięcej radości, którą zawsze miała w sobie. I być może właśnie ta cecha sprawia iż jest taka czarująca. 

 

Polecam! :)

 

 

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/08/wymarzony-dom-ani-lucy-maud-montgomery.html

"Szklany tron" - Sarah J. Maas

Szklany tron - Sarah J. Maas

      Wolność albo śmierć.

 

     "Szklany tron" to pierwsza pozycja od Wydawnictwa Uroboros, po którą udało mi się sięgnąć. I bardzo się cieszę, że na nią trafiłam.

 

    Sarah J. Maas to amerykańska pisarka, która zadebiutowała poprzez publikowanie swoich opowiadań o Celaenie na portalu Fiction Pres, mając szesnaście lat. To właśnie one przyniosły autorce rozgłos. I tak z krótkich nowel powstał pierwszy tom historii o młodej zabójczyni. Autorka przewiduje opublikować 6-7 części.

 

    Celaena Sardothien ma zaledwie siedemnaście lat i wiele niekoniecznie dobrych doświadczeń za sobą. W wieku ośmiu lat straciła rodziców. Trafiła "pod skrzydła" Króla Zabójców, który zaczął ją szkolić. Treningi z Arobynnem sprawiły, że dziewczyna stała się najsłynniejszą zabójczynią w krainie Erilei. Niestety ktoś ją zdradził, czego wynikiem było zesłanie do ciężkich prac w Kopalni Soli w Endorvien. Warunki były tam tak spartańskie, że sprawiały iż skazani i niewolnicy nie wytrzymywali tam nawet kilku miesięcy. A jednak Celaena radzi sobie tam już rok. Któregoś dnia do Kopalni przybywa następca tronu Adarlanu - przystojny książę Dorian wraz z Kapitanem Gwardii Królewskiej - Chaolem. Proponują Celaenie układ - dziewczyna wystartuje w turnieju o miano Królewskiego Obrońcy. Jeśli wygra, będzie służyć królowi przez cztery lata. Po tym czasie zyska wolność. Celaena nienawidzi króla - to przez niego trafiła do tego piekła na ziemi. Jednak nie ma wyjścia. Wolność jest dla niej ważniejsza.

 

      Zabójczyni rusza do zamku wraz z Dorianem i Chaolem. Tam kapitan Gwardii Królewskiej zaczyna treningi z dziewczyną. Nie jest łatwo, gdyż Celaena jest osłabiona po roku wycieńczającej pracy. Jednak nie to jest jej największym zmartwieniem. Uczestnicy turnieju zaczynają ginąć w dziwnych okolicznościach. Wszystko wskazuje na to, że ktoś używa magii. Celaena musi szybko odkryć zabójcę, zanim to on odnajdzie ją...

 

     Pierwsze co się rzuca w oczy to niesamowita okładka. Naprawdę świetna robota. Aż żałuję, że wewnątrz nie ma dodatkowych ilustracji. Na pewno pobudziłyby dodatkowo wyobraźnię czytelnika. Od razu można zauważyć, że główna bohaterka na pewno nie będzie delikatną i spokojną kobietką.

 

        Główną zaletą i chyba najważniejszą "Szklanego tronu" są bohaterowie, a zwłaszcza Celaena. Uwielbiam silne i oryginalne charaktery. A nasza zabójczyni właśnie taki posiada. Ach, jak ja uwielbiam takie bohaterki! Sarkazm i inteligencja bije z większości jej wypowiedzi. Uparta jak osioł a zarazem odważna. No i oczywiście bardzo niebezpieczna. Jak przystało na kobietę bywa także wrażliwa i bardzo zwraca uwagę na strój. No cóż, nie można wymagać zbyt dużo od osiemnastolatki. Jednak te najbardziej cenione przeze mnie cechy u Celaeny przeważają. I dlatego tak bardzo ją polubiłam. Poza tym,nikt nie jest bez wad i gdy je posiada, bohater staje się dla czytelnika bardziej prawdziwy. Ta młoda zabójczyni jest naprawdę intrygującą postacią. Zwłaszcza, że autorka dozuje nam informacje o niej. Bardzo jestem ciekawa przeszłości Celaeny. I mam nadzieję, ze wraz z kolejnymi tomami będę dowiadywać się o niej coraz więcej.

 

         Na uwagę zasługują także postacie Chaola i Doriana. Ten pierwszy z początku wydawał się zadufanym w sobie narcyzem, ale czytelnik z biegiem historii poznaje prawdziwy charakter mężczyzny. Podobnie jest z Chaolem, Kapitanem Gwardii Królewskiej. I, szczerze mówiąc, kreacja tej postaci bardziej przypadła mi do gustu. I to właśnie jemu będę kibicować. Księżniczka Nehemia jest także bardzo interesującą postacią. Nie będę zdradzać szczegółów, ale mam nadzieję, że nie braknie jej w kolejnych tomach.

 

       Sarah K. Maas w powieści bardzo dokładnie scharakteryzowała każdego bohatera. Postacie są wyraziste i zapadają w pamięć. Tak jak bardzo polubiłam Celaenę, Chaola i Doriana, tak od pierwszego momentu nie obdarzyłam sympatią króla Adarlanu. Przypuszczam, że w następnych częściach powieści pokaże swoją mroczną tajemnicę.

 

          Czytając "Szklany tron" od razu rzuca się w oczy fakt, iż świat przedstawiony jest bardzo dopracowany. Świadczy też o tym mapa Erilei zamieszczona w książce. Wielowątkowość i ich rozwinięcie to także bardzo mocna strona powieści. Jest wątek miłosny opisany tak jak lubię, są intrygi na dworze, walka o przetrwanie, tajemnice i magia, czyli to co w literaturze fantasy cenię najbardziej.

 

         "Szklany tron" to powieść dla wszystkich fanów fantasy i nie tylko. Autorka przedstawia nam zupełnie nową historię, jakiej jeszcze na rynku literackim nie było. I to może właśnie w tym tkwi sukces tej powieści. Bo już teraz "Szklany tron" zyskuje same pozytywne opinie. I dzisiaj dołącza do tego grona także moje zdanie. Polecam ją wszystkim i z niecierpliwością czekam na kolejny tom! Oby została wydana jak najszybciej w naszym kraju.

 

P.S. Zapomniałam dodać, że prawie połamałam sobie język, próbując prawidłowo wymówić imiona i nazwy        własne podane w książce. Musiałam się pilnować pisząc recenzję,bo by byka nie strzelić ;)

 

Źródło materiału: http://ivka86.blogspot.com/2013/08/szklany-tron-sarah-j-maas.html